czwartek, 1 stycznia 2015

Sephora - jak się tu pracuje - moje krótkie doświadczenie




Witajcie,

Dzisiaj chciałabym poruszyć luźny temat, związany z moją nieobecnością przez ostatnie dni. Nieobecnością w domu, na blogu i ogólnie w internecie. Czas przedświąteczno - poświąteczny spędziłam bowiem pracując dla firmy Smashbox link TUTAJ w Sephorze. Jak to wyglądało? Czytajcie dalej jeśli macie ochotę się dowiedzieć.







Skąd mi się wzięła ta Sephora?

Przypadkiem. Smashbox poszukiwał na ten świąteczno-noworoczny czas pracowników. Dowiedziałam się z ich fanpejdża link TUTAJ, że jest taka opcja. Pomyślałam sobie, że może warto zobaczyć jak to wygląda. Tak w ramach zdobywania nowych doświadczeń życiowych. Wysłałam dokumenty i dostałam potwierdzenie, że w grudniu będę pracować.
Jak wygląda Sephora link TUTAJ, raczej wszyscy się orientują. Perfumeria, dużo marek, przede wszystkim dużo ekskluzywnych marek. Z "tańszych" kosmetyków raczej tylko te Sephorowskie. Trochę się obawiałam tych klientek, które przychodzą i wydają lekką ręką 200 zł na błyszczyk i 300 zł na podkład. Ale co tam, gryźć nie będą - miałam nadzieję:)




Pierwszy dzień.

Umówiłam się z dziewczyną, która pracuje dla Smashboxa na taki dzień szkoleniowy. Coś tam wcześniej o kosmetykach Smashbox poczytałam, obejrzałam kilka filmów na YouTube, ale doświadczeń z nimi bezpośrednich nie miałam. Stosowałam tylko bazy, z których firma słynie. Poza tym nic. Szkolenie było zwięzłe i na temat, szybko ogarnęłam co firma oferuje i jakie są zalety ich kosmetyków. Przyszło do sprzedaży...Tutaj zaczęły się schody, bo raz, że ja doświadczenie ze sprzedażą mam mniej niż kiepskie, to dwa, że miałam polecać coś, czego nie używałam, znałam tylko teorie, suche fakty. No ale powoli jakoś poszło w ten pierwszy dzień. Uczyłam się rozmawiać z klientkami i coś tam nawet udało się sprzedać.


Problemy.

Sprzedaż to nie był jednak jedyny problem. Problem to jedna przerwa w ciągu dnia, 8 godzin na nogach i ogrom marek i produktów w Sephorze. 

Dla mnie taka praca to coś zupełnie nowego i innego. Nie jestem przyzwyczajona do tego, że przerwa w pracy trwa pół godziny z zegarkiem w ręku, bo po mnie kolejna osoba chce iść na przerwę, nie jestem przyzwyczajona do pracy stojącej przez tyle godzin, nie jestem przyzwyczajona, że przy pracy nie towarzyszy mi ulubiona kawka, nie jestem przyzwyczajona do rozmowy z tyloma nieznanymi mi, różnymi osobami, no i na koniec, nie jestem przyzwyczajona, że ktoś mnie sprawdza po pracy, czy czasem nic nie wynoszę w torebce...

Do tego wszystkiego jednak musiałam się chwilowo przyzwyczaić, raczej nie miałam wyjścia skoro już się tematu podjęłam. Ogrom produktów i marek musiałam ogarnąć, bo co klientów obchodzi, że ja tu pierwszy dzień, i że tylko na chwilę.


Kolejne dni.

Dzień za dniem próbowałam się przyzwyczajać i ogarniać. Czwartego dnia było już lepiej, powoli zaczynałam kojarzyć produkty, które oferują różne marki. Powoli zaczęłam z większym przekonaniem opowiadać o produktach Smashbox, bo też zaczęłam nimi malować i wiedziałam o czym mówię. Jak mówiłam, że podkład wygląda na twarzy pięknie i naturalnie, to byłam pewna, że tak faktycznie jest, bo widziałam go na twarzach klientek. "Ekskluzywne" klientki od błyszczyka za 200 zł też przestały mnie przerażać, okazało się, że jednak nie gryzą:) Atmosfera była miła i przyjazna, dziewczyny pomocne. Najbardziej jednak bolały nogi, taki fitness całodniowy:) 

Po pięciu dniach bardzo cieszyła mnie trzydniowa przerwa. Jednak praca jest dość wyczerpująca i nie dla mięczaków.


Ostatnie cztery dni.

Po przerwie było już z górki. Zostały mi 4 dni. Odliczałam czas do końca mojego doświadczenia:) Równocześnie, coraz pewniej się tam czułam. Lepiej ogarniałam produkty. Lepiej potrafiłam przedstawiać zalety poszczególnych kosmetyków, bo używając och, byłam pewna, że są naprawdę dobre, trwałe i ich cena jest adekwatna do jakości. 

Największy problem wciąż stanowiły dla mnie perfumy...to temat, którego nie ogarnęłam, na szczęście dziewczyny chętnie mi pomagały, kiedy nie mogłam czegoś odszukać, lub nie znałam jakiejś marki.


Dotrwałam.

Jakie mam wnioski, wrażenia, doświadczenia?

Poznałam świetną markę Smashbox w praktyce, jak i wiele innych. Nabrałam doświadczenia w pracy z klientem. Poznałam świetne dziewczyny, które wykonują tam na codzień kawał dobrej i ciężkiej roboty.
Nie oszukujmy się. Praca jest ciężka. Szczególnie w takim okresie, kiedy klientów jest dużo. Nogi bolą, a my musimy się uśmiechać i być w ciągłej gotowości do pomocy klientowi. Przerwa trwa pół godziny. A tu chciałoby się odsapnąć, usiąść, spokojnie coś zjeść, zadzwonić do dzieci i wypić kawę. 

Cieszę się, że podjęłam to wyzwanie i zdecydowałam się na takie doświadczenie. Cieszę się też, że siedzę teraz w domu z dziećmi, mężem i spokojnie popijam ulubioną kawkę:) 

O firmie Smashbox pewnie jeszcze będzie, postaram się przedstawić Wam kilka ich produktów w jednym z kolejnych postów.


Pozdrawiam,
Weronika

3 komentarze:

  1. Chciałabym otworzyć swój salon kosmetyczny i zastanawiam się nad tym gdzie kupić darsonval . Wiem jednak, że jest to bardzo duża inwestycja i sporo pieniędzy musiałabym wydać za jednym razem. Z drugiej strony i tak wyjdzie mi to taniej, niż miałabym kupować każde urządzenie z osobna... Gdzie najlepiej szukać takich sprzętów? Czy możecie polecić jakąś hurtownie? Czy warto zamawiać przez Internet?

    OdpowiedzUsuń
  2. Привет всем! Хочу открыть небольшой салон красоты, ищу информацию для написания бизнес плана. Хочется не просто так потратить деньги, а потом менять товар. Сегодня большой выбор оборудования для салонов красоты, аппаратов для косметологии. Выбираю между магазинами spashop.com.ua, venko.com.ua, ukrmedgarant.com.ua.Я уже запуталась( Подскажите где можно недорого купить aппарат ультразвуковой терапии?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń