środa, 19 listopada 2014

Zakupy z Inglota




Witajcie,

Jakiś czas temu zrobiłam w Inglocie małe zakupy. Zdarza mi się do nich zajrzeć i zawsze coś sobie upoluję. Kilka rzeczy było mi potrzebnych, kilka to dzieło przypadku, ale z wszystkich ciesze się równo mocno. Wczoraj oficjalnie rozpakowałam wszystko, obfotografowałam i już Wam mówię co tam mam dobrego:)





Kupiłam kilka produktów do ust, których wcześniej nie miałam jeszcze okazji przetestować. Między innymi błyszczyk w świetnym malinowym kolorze nr 108. Te błyszczyki z Inglota są naprawdę świetne, kryjące, dość gęste, ale z drugiej strony nie kleją się jakoś bardzo. Chciałam wziąć nawet jeszcze fioletowy nr 109, ale zauważyłam, że mają też pomadki w słoiczkach i też była taka fioletowa i ją właśnie wybrałam (nr 59). Wzięłam też matową kredkę do ust w takim ciemniejszym brudnym różu, niby jeszcze nude, ale już dość ciemny (nr 22). Nosiłam już ją cały dzień i jestem naprawdę zadowolona, bo długo się trzyma i nie wysusza ust, a miałam z tym problem przy innych trwałych pomadkach.


Zrobiłam też podejście do linerów żelowych. Bardzo je lubię, świetnie się rozprowadzają i są wodoodporne. Problem jaki zawsze z nimi miałam to to, że szybko wysychały w słoiczku, mimo że zawsze pamiętałam żeby je dokręcać. Podobno teraz formuła została ulepszona...no zobaczymy. Wybrałam czarny (nr 77) i brązowy z lekką nutką fioletu, co widać wyraźnie na zdjęciu. W rzeczywistości jest jednak bardziej brązowy (nr 89). Kupiłam też jeden z ich pudrów modelujących w kolorze żółtym. Będzie fajny na naczynka i pod oczy na zasinienia. Wzięłam też jeszcze jedną sztukę mojego ulubionego pędzelka 13P. Jest genialny do nakładania cieni.


Wybrałam również dwa modele rzęs. Czasem mają coś przecenionego za 5-10 zł. Wzięłam duże piórkowe, przydadzą się do jakichś bardziej pojechanych makijaży i rzęsy dolne.


Wzięłam też coś na świecenie się buzi, czyli bazę matującą i bibułki. Teraz może nie aż takie niezbędne, ale na cieplejsze wiosenne dni na pewno. A baza matująca na imprezę zawsze się przyda do cer mieszanych i tłustych. Zimą też.


I to na razie wszystko z moich zakupów. Mam też jeszcze kilka rzeczy upatrzonych na później:) Nie wszystko naraz:)

Jakie są Wasze doświadczenia z Inglotem? Lubicie? Macie swoje ulubione produkty? Ja bardzo chwalę sobie ich cienie (prasowane i sypkie), raczej nigdy mnie nie zawiodły. Ale tym razem chciałam wypróbować też inne produkty. Zobaczymy jak się spiszą na dłuższą metę.

Pozdrawiam,
Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz