Paleta Smashbox Full Exposure - pierwsze wrażenie/recenzja

Witajcie,

Niedawno dotarła do mnie długo wyczekiwana paletka ze Smashboxa. Zawiera 14 cieni w naturalnych kolorach. Mamy maty i perły, pół na pół. Odcienie ciepłe i zimne. Więc generalnie jest dobrze i jest w czym wybierać. Zapraszam do czytania dalej jeśli macie ochotę dowiedzieć się jak się spisują na oku.

Co można stworzyć z tą paletką? Przede wszystkim naturalne dzienne makijaże, ale też równie dobrze mocniejsze, wieczorowe, z błyskiem. Paletka daje naprawdę duże możliwości. Ja postanowiłam zrobić mocniejsze smoky, z przyciemnionym zewnętrznym kącikiem i linią rzęs oraz niewielkim błyskiem na środku powieki. Chciałam przede wszystkim sprawdzić jak się z nimi pracuje i jak będą się utrzymywać.

Cienie nakładałam oczywiście na bazę Elf. Nie nakładam cieni bez bazy. Żadnych. Na mojej powiece na ogół się nie trzymają, rolują, więc po prostu już tego nie sprawdzam i baza jest zawsze:)

I co mogę powiedzieć po pierwszym użyciu? Że świetnie się rozcierają, łączą ze sobą i są trwałe. Kolory są intensywne, nie bledną, nie znikają z powieki. Jestem zadowolona i na pewno jeszcze niejeden makijaż powstanie przy użyciu tej paletki. Cena nie jest niska, bo kosztują ok. 200 zł, ale myślę, że za 14 cieni dobrej jakości to nie wychodzi dużo.

Opakowanie jest solidne, grube, w środku spore lusterko i przydatny pędzelek, co nie zdarza się często. Z reguły pędzelki dołączane do czegokolwiek lądują od razu w koszu. Tego nie polecam wyrzucać. Jest miękki i dobrze nanosi cień. Z jednej strony spłaszczony z drugiej mięciutka kuleczka do rozcierania. Dobrze się nim pracuje.

Na ustach mam błyszczyk z Inglota nr 108. Też świetny swoją drogą.

Macie paletkę Full Exposure? Myślicie, żeby ją nabyć? Jakie są Wasze wrażenia?

Pozdrawiam,

Weronika